Eksperci Naturhouse - Ewa Miłoszewska i Emilia Fafuła
14 listopada 2018
W punkcie Naturhouse, ul. Kazimierza Wielkiego 11 w Zielonej Górze Beata straciła 19 kg
Ewa Miłoszewska - dietetyk punktu Naturhouse
Już od pierwszej wizyty w NaturHouse klienci są otoczeni troskliwą opieką. Poznają u nas ogólne zasady, według których funkcjonuje dieta, zarówno ta odchudzająca, jak i ta codzienna. Dietetyk podaje wszystkie niezbędne informacje i dokładnie tłumaczy, jaka kompozycja menu sprawia, że traci się kilogramy.
Osoby pragnące schudnąć często odkładają decyzję o przejściu na dietę odchudzającą, ponieważ mają wiele wątpliwości: czy będą w stanie zorganizować dietę w sposób prawidłowy, czy poradzą sobie ze skomplikowanym liczeniem kalorii lub uczuciem głodu. Tymczasem dieta Naturhouse nie sprawia takich problemów.
Pierwsza wizyta łączy się z ogromem nowych informacji. Czy nie jest ich za dużo, by wszystkie przyswoić?
Pierwszy tydzień to nauka zasad zdrowego żywienia i zdobywania wiedzy na temat produktów, więc informacji rzeczywiście jest sporo. Trzeba wytłumaczyć wszystkie podstawowe założenia diety oraz to, jakie pokarmy są wskazane, a jakie nie, i dlaczego. Ale większość drukujemy, więc odchudzająca się osoba dostaje je czarno na białym i nie musi wszystkich wskazówek zapamiętać. Posługujemy się też rysunkowymi schematami, np. obrazującymi rozłożenie posiłków w ciągu dnia, i kolorami - na zielono zaznaczamy produkty dozwolone, na czerwono te, których należy unikać.
A jeśli klient czegoś nie zapamięta?
Nic nie szkodzi. Zawsze podaję klientom swój numer telefonu i zaznaczam, że jeśli coś będzie niejasne czy niezrozumiałe albo coś umknie ich uwadze, zawsze mogą do mnie zadzwonić, także w weekendy - nikt nie jest pozostawiony sam sobie. Cotygodniowe wizyty służą m.in. weryfikacji tego, co dana osoba zapamiętała. Czasem przy czwartej lub piątej wizycie okazuje się, że coś klientowi umknęło. Wszelkie niejasności czy błędy wychwytujemy i korygujemy podczas kolejnych spotkań.
Czy zasady zdrowego żywienia trzeba tłumaczyć od podstaw?
Niestety, tak. Wśród naszych klientów przeważają osoby, które lubią jeść, ale zupełnie nie wiedzą, jak jeść, by być zdrowym. Takim osobom tłumaczę wszystko od podstaw. Ale są i tacy, którzy mają sporo informacji wymagających tylko uporządkowania. Ważne jest jednak, by dopasować „wykład" do potrzeb klienta.
Większość osób obawia się uczucia głodu lub tego, że nie poradzi sobie ze skomplikowanym liczeniem kalorii...
Takie osoby przekonują się, że ich obawy są bezpodstawne. Stosując naszą dietę, nie muszą liczyć kalorii. Menu jest tak skomponowane, że nie trzeba się zastanawiać, ile czego jeść. Wszystko indywidualnie obliczamy i podajemy. Głodu też się bać nie trzeba, bo nasze posiłki mają wprawdzie obniżoną kaloryczność, ale są wystarczająco obfite, by człowiek nie chodził głodny.
Emilia Fafuła - asystentka dietetyka w punkcie Naturhouse
Atmosfera w naszym punkcie jest rodzinna: wielu naszych klientów wraca, nawet po kilku miesiącach, by porozmawiać, pochwalić się, że utrzymują wagę, oraz by przyprowadzić przyjaciół i krewnych, którzy też chcą zgubić nadmiar ciała.
Do punktu Naturhouse w Zielonej Górze przyciąga klientów fachowa i sympatyczna załoga (od lewej): Regina Winiecka (dietetyk), Emilia Fafuła (asystentka dietetyka), Ewa Miłoszewska (dietetyk) i Anna Łepkowska (asystentka dietetyka).
Ile osób osiągnęło sukces pod okiem specjalistów punktu Naturhouse w Zielonej Górze?
Mogę śmiało stwierdzić, że z powodzeniem odchudziliśmy więcej niż 1000 osób.
W jakim czasie?
Działamy od ponad dwóch i pół roku - drugie urodziny świętowaliśmy w maju - i nie narzekamy na frekwencję. Właściwie od samego początku nie mogliśmy narzekać - choć początkowo przychodziła do nas jedna, dwie osoby dziennie, nigdy nie było dnia, by nie pojawił się choć jeden klient. Z czasem nasza działalność nabrała tempa: odchudzone przez nas osoby polecały nas znajomym i w ten sposób nasza popularność rosła bardzo szybko. Obecnie mamy głównie klientów z polecenia i przyznaję, że czasem na wizytę w naszym punkcie trzeba trochę poczekać.
Zielona Góra nie jest dużym miastem. Skąd tylu chętnych do chudnięcia?
Rzeczywiście, Zielona Góra nie jest zbyt duża, ale przyjeżdża do nas sporo osób z okolicznych miejscowości. Mamy licznych klientów z Głogowa, Żagania i Nowej Soli. Ludzie pokonują czasem kilkanaście lub kilkadziesiąt kilometrów, by do nas zawitać. Poza tym zmienia się nasza klientela - kiedyś odchudzały się głównie kobiety, dziś odwiedza nas dużo mężczyzn (stanowią aż 25 proc. naszych podopiecznych). Współcześni panowie chcą dobrze wyglądać. Cieszymy się z ich wizyt i każdemu chętnie pomagamy.
Zmień swoje życie raz na zawsze!
UMÓW SIĘ NA BEZPŁATNĄ KONSULTACJĘ